Karola and her lifestyle • 30.11.2017
Czar jesieni w Parku Moczydło

Nadeszła jesień, wschodzące słońce nieśmiało wychodziło za horyzontu każdego dnia, niejednokrotnie skrywają za długimi, gęstymi pasmami chmur. Jego promienie choć chłodniejsze, to wydawały się bardziej połyskujące, o mocniejszym blasku złota. Poczułam prawdziwy, jesienny powiew lata w Parku Moczydło. Wraz z nową aurą rozpoczął się nowy rozdział. Wszystko zdawało się płynąć wolniej, aby noc przychodziła szybciej.
Spojrzałam z uwielbieniem na park, w którym byłam latem o zachodzie słońca. Cichy podmuch wiatru co chwila poprawiał mi fryzurę, kołysał równym rytmem wiszące gałęzie wierzb płaczących, powietrze pachniało jesiennymi drzewami. Chodziłam po górce moczydłowskiej, na jej wysokości bliżej byłam nieba z kluczami formowanymi przez ptactwo, słońca ocieplającego myśli, ludzi wyprowadzających swoich czteronożnych przyjaciół, którzy witali się ze sobą serdecznie. Starsi panowie grali w szachy przy stolikach z czarną-białą planszą. Stanęłam nad brzegiem zwierciadła stawu, karmiłam pływające po nim kaczki, pęd wiatru formował fale i darł chmury odbite w wodnej tafli, w jednej chwili uświadomiłam sobie, jak bardzo kocham zielone oblicza tego miasta. Te części Warszawy oddalone od zatłoczonych ulic, gdzie natura i cisza gra pierwsze skrzypce, a wiatr jest gospodarzem.
Podczas swojego spacerowania dostrzegłam tyle miłych widoków słodkiej radości dnia, twarzy na których malował się uśmiech. Uświadomiłam sobie jak rzadką rozkoszuje się własną codziennością, a miło jest po prostu czasem pobyć, bez zbędnego pośpiechu za obowiązkami i myślami skupionymi na pracy. Pogoń za marzeniami potrafi sprawić, że zaczyna brakować mi tchu. Moja wyobraźnia często dryfuje do odległych, zakątków świata, znanych mi tylko z opowieści. Coraz częściej pragnienia o pięknych wyprawach przestają być tylko snem, to naprawdę zaczyna stawać się częścią mojego życia, jednak nie przychodzi mi to łatwo. Przemęczenie, trud realizacji, szybkie tempo życia są konsekwencją zmian w mojej teraźniejszości. W momencie, kiedy napawam oczy wysokimi do chmur górami, wdycham słone, morskie powietrze, podziwiam obszary nietknięte cywilizacją uzmysławiam sobie, że starania się opłaciły. Podziwianie miejsc niebędących w strefie codziennego widoku, potrafiących wprawić mnie w niezliczone pokłady zachwytu. Dokładnie te miejsca działają na mnie w sposób niezwykły, czuję się bohaterką pewnej przygody.
Listopad jest okresem , kiedy na krótko odstępuję od swych marzeń. Cieszę się tym co już udało mi się osiągnąć, nie patrzę dalej za horyzont w poszukiwaniu “więcej”. Wypełniam swój dom po brzegi dobrymi emocjami, spokojnie popijając zieloną herbatę w długie, jesienne wieczory. Sięgam po książki, które z braku powodzenia zdążyły po całym okresie lata przybrać kurzem, odnawiam znajomości, znajduję czas dla rodziny. Rozpalam kilka świec o słodkiej woni, ich światło otula domowe zacisze, myśli wracają na odpowiedni tor, troski płoną w płomieniach świec. Moje ciało odzyskuje harmonię, niczym tafla niewzruszonej wody.
Dziś ostatnia środa listopada. Zaczął się ten czas, kiedy ze smutkiem będę żegnać najbardziej kolorowy okres natury. W grudniowy maratonie zacznę powiększać liczbę szczęśliwych posiadaczek spojrzenia ubranego w rzęsy objętościowe, malować czerwienią paznokcie i zdobić płatkami śniegu, bo święta już za rogiem, a moje dziewczęta przecież chcą wyglądać pięknie w ten magiczny czas. Wieczory o zapachu herbaty pójdą już w zapomnienie, na dobre zamkną swój rozdział, ich miejsce zastąpią późne godziny pracy. Książki z powrotem trafią na półki. Już przywykłam do tego, że moje dni do Wigilii odliczają tysiące rzęs, godzę się na taki potok zdarzeń, bo wiem, że w nagrodę za moje starania i poświęcenie przybliżę się do marzeń.Park Moczydło pokolorowany odcieniami jesieni wyglądał tak bardzo malowniczo, krzaki oblepione koralami jarzębin, barwne dywany ukształtowane z suchych liści drzew. Istny czar jesieni. Tak piękna przestrzeń jest niesamowitym źródłem fotograficznej inspiracji. Aż trudno mi uwierzyć, że od październikowego spotkania z Moniką upłynęło tyle dni. Drzewa straciły swoje odcienie żółci, czerwieni i część brązu, gołe gałęzie niedługo przystroją kolorowe światełka. Czas pozbierać myśli i przygotować się na nadchodzącą zimę. Tymczasem zapraszam Was do obejrzenia reszty zdjęć z sesji, cała jesienna kreatywność w Parku Moczydło umieszczona w poniższej galerii.
Sweter – Stradivarius
Spódniczka – Sinsay
Buty – Renee
Piękne zdjęcia. Bardzo często bywałem tam jako dziecko, nie wiedziałem że na jesieni bywa tam tak pięknie. Pozdrawiam
Oglądając Twoje zdjęcia i czytając tekst, czułam się tak, jakbym oglądała piękny film, kompletny film. Jestem oczarowana.
Twoje zdjęcia bardzo mi się podobają i super post, mam nadzieję, że się nie przeziębiłaś.
ładna sesja 🙂